Któregoś
pięknego wieczoru zadzwoniłam do Magdaleny i zapytałam się czy będzie
ze mną robić bloga. A ona że okej. To ja że super.
Pomysł
nie wziął się z nieba (tylko z piekła ) (żart!), bo UWIELBIAM jak
Madzia robi mi zdjęcia. Podczas gdy wszyscy inni mnie strofują i każą
mi stać spokojnie, ona po prostu PSTRYKA. I wiecie co? To jest
najlepsze, bo czuję się przy niej naprawdę swobodnie. A poza tym ma oko
jak stąd do Paryża. Lubię jej zdjęcia.
Są jakieś takie… żywe?
Tu i teraz
Postanowiłam
że nie będę odkładać życia na później, bo mogę tego "później" nie dożyć.
Albo dożyć, ale nie tak jak bym chciała. Pewnie i stąd ten blog, bo od
lat chciałam to zrobić. Wychodzi na to że jedyną skuteczną receptą jest
przestać gadać, a zacząć działać.
Ale oprócz tego naprawdę zdarza mi się przebywać w „tu i terazie” i to jest po prostu bossssskie! Polecam polecam polecam :)
Idole
Moim nieskończonym idolem jest John Cleese zarówno w filmie jak i w książce
No i Adam Małysz. Za całość :)
O czym będzie?
O
wszystkim. O nas i innych babkach, kosmetykach, makijażach, strojnych
szatach oraz Ważnych Sprawach. O kobietach w kwiecie wieku. Konkretnie
dwudziestego pierwszego :D
Bazimiera
*************************************************************************
Me, myself & I, czyli o eM słów kilka
- Jestem kobietą, czasem pełną deszczowych smutków- co da się zauważyć, zwłaszcza podczas zespołów różnych comiesięcznych napięć. Kobietą abstrakcyjną.
- Czuję miętę do zamykania rzeczywistości w fotograficznym kadrze (tu) i (tu też), upiększania kobiet pędzlem wizażysty, a blejtramu farbą olejną. Sama daje sobie prawo do tego, by istnieć, nawet bez makijażu.
- Mój świat jest stabilny, czyli niezmiennie jakiś.
- Kręci mnie budowanie wnętrza ze skrawków codzienności i brokatu słów, które są moim remedium.. Lubię się nimi bawić i spędzać z nimi czas. Przepadam, kiedy delikatna materia języka parzy mnie i pieści swoim ogniem. Aktualnie, w tej sekundzie pisanie określa mnie jako osobę, jest moim dowodem tożsamości. (eM-ocjonalne zakamarki duszy)
- Potrzebuje magii, wyzwań, bólu, spełnienia, żaru, chłodu, pomyłek, rozczarowań, uniesień, cudownych odkryć i zagubienia, żeby zachować unikalny charakter swojego ekstremalnie skomplikowanego bytu. Jestem podatna na kaprysy i wpływ silnych emocji. Targana wewnętrznym zefirem, a nawet huraganem namiętności, z których największą jest MUZYKA. Kocham: muzykę (bo dzięki niej pozostaje w kontakcie w uczuciami i emocjami). Tworzę całkiem nową psychodramatyczną definicję muzykowania, więc z góry uprzedzam, nie polecam, odradzam i nie zapraszam do kontemplowania mnie w ciszy. :); Lubię jednak, gdy dźwięki rozlewają się po mojej duszy i ciele niczym dobry koniak ciepłą, łagodną falą obietnicy.
- Jestem niezatapialna niczym Molly Brown, dlatego pouwieczniam się dla pokoleń.
- Uwielbiam: spać, choć na ogół księżyc świeci za gorąco i nie śnie…do rana
- Przepadam za stapianiem się z naturą, stąpaniem po rosie i zwariowaną chwilą z Bazią :D
eM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz