piątek, 1 marca 2013

Mam pewną sweterko - kiecko - tuniczkę, którą zakładam raz na rok. W sumie nie wiem dlaczego, bo jak już ją ubiorę, to całkiem nieźle się w niej czuję. Ale gdy ją zdejmę i zawieszę w szafie, to mnie jakaś ręka Boska broni sięgać do wieszaka. Nie wiem o co mi w tym chodzi :)




Dzisiaj bohaterka posta ( postu? posta? postua?) występuje w doborowym towarzystwie:


Biżuteria rodem z zagrody Boryny - zakupiona przez Madzię na targach rękodzieła

(wiem wiem, trochę przesadziłam z ekspresją, ale ta torebka tak na mnie wpłynęła) 



Szykowna czapeczka z filcu od samej Moniki Tymickiej





Na upartego można się ubrać w filiżanki :) 





A shopper bag zrobić z poduszki w zająca.



Hmmm... Teraz zastanawiam się czy to aby nie królik.


Wszystkie foty oczywiście eM

Pozostali goście: 
old torebeczka
kozaki z Zary z przecenionej przeceny przeceny
oraz lakier do paznokci, chyba Manhattan. 

No dobra, kosmetyki do podrasowania naturalnego piękna, jak widać też :) 
Ale o tym będzie w innym poście.

Najważniejsze - jest z nami zawsze bossska Marylin, której przesyłamy pozdrowienia do Zaświatów. 

Marylin, kochamy Cię!

Madzia na pewno bardziej, biorąc pod uwagę jej kolekcję Marylinowych gadżetów. Ale tak czy siak kochamy :)
Bazia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz